Marta Bartosińska

Rozmowy z ludźmi „na kilku stołkach” – Marta Bartosińska czyli Zdalna Babka, cz. 2

Dziś moim gościem jest Marta Bartosińska, druga Zdalna Babka, od której dowiedziałam się m.in., co łączy nauczyciela i specjalistę IT. Jeśli sami działacie, w jednej z tych dziedzin, koniecznie przeczytajcie ten wywiad.

Marta Bartosińska – kim jest?

1. Czym się zajmujesz w różnych sferach swojego życia i skąd motywacja do akurat tych „przedsięwzięć”/”ról”?
Obecnie jestem „pełnoetatową” Zdalną Babką bez etatu. 🙂 Jestem kobietą rozwijającą swoją firmę i pasję. Aktualnie, obok żony, to najważniejsza rola jaką pełnię. W wolnym czasie staram się pomagać potrzebującym dzieciom, które mimo, że nie pracuje już z nimi zawodowo, nadal są dla mnie bardzo ważne. Aktywnie działam również w grupie biznesowej Szpilki po godzinach. A skąd motywacja ? Po prostu robię to, co lubię. To wystarczy.

2. Czy te działania (role) mają związek z wartościami, którymi się kierujesz w życiu? Jeśli tak, to jakimi?
Zdecydowanie tak. Szczerze mówiąc, do niedawna nie zdawałam sobie z tego do końca sprawy. W pewnym momencie zaczęłam dzielić moje dorosłe życie na dwa okresy – przed powstaniem firmy i obecny, czyli po powstaniu firmy. W tym okresie „przed firmowym” byłam nauczycielem przedszkolnym, z doświadczeniem w pracy w domu dziecka. Osobą totalnie nastawioną na drugiego człowieka, wspieranie go, budowanie silnej więzi. Kiedy założyłam firmę wydawało mi się, że w pewnym sensie porzuciłam te wartości, co było zaskakujące dla mnie samej – bo zawsze wydawały się one dominującymi.

Po kilku miesiącach funkcjonowania firmy, wiem jednak, że mimo tak różnej branży, jestem nastawiona na to samo. Najważniejsze jest dla mnie fajna, ciepła współpraca z klientem, a także to, by pomoc mu stworzyć coś wartościowego i zgodnego z jego oczekiwaniami. Firma to moje pasja, sposób na realizowanie siebie – biznes jest na drugim miejscu. Ponadto prowadzenie własnego biznesu pozwala mi realizować jeszcze jedną z kluczowych dla mnie wartości – wolność. Z perspektywy czasu wiem, że to właśnie jej brakowało w moim poprzednim życiu.

Jak doszła tu, gdzie jest?

3. Czy wybór „obszarów” działania ewoluował w Twoim życiu, czy „od zawsze” wiedziałaś, że będziesz się akurat tym zajmować, czym się zajmujesz teraz?
Zdecydowanie ewaluował, zwłaszcza na – takim obserwowalnym z zewnątrz – poziomie. Zawsze kochałam dzieci, pracę z nimi, nie wyobrażałam sobie innego zawodu. Aczkolwiek w moim życiu zawsze ważne były komputery. Snułam więc plany o pracy w domu dziecka, rozmontowując w tym czasie kolejny komputer. Zgodnie z marzeniami poszłam na studia pedagogiczne, ukończyłam je z wyróżnieniem, po czym zaczęłam pracę w zawodzie.

Ciągle czułam jednak, że czegoś mi brakuje, dodatkowo zdrowie dawało mi sygnały, że praca z 30 osobową grupą dzieci, choć najcudowniejszych na świecie, nie jest dla mnie najlepsza. Wtedy zaczęły się pierwsze nieśmiałe marzenia o własnej firmie, choć do marzeń o firmie z branży IT wciąż było daleko, bo w mojej głowie wciąż królowało przekonanie, że bez studiów o kierunku informatycznym nie mam o czym myśleć.

4. Dlaczego akurat te dziedziny? Jakie mają one znaczenie z perspektywy Twojego całego życia?
Tak naprawdę ciężko mi się odnieść do tego pytania, odpowiedź nie jest oczywista dla mnie samej. Myślę, że potrzeba pracy z dziećmi, pomocy im, wzięła się z tego, że jestem jedynaczką, która zawsze bardzo chciała mieć rodzeństwo – pierwszy raz postawiłam swoją nogę w domu dziecka, gdy sama miałam 7 lat. Z biegiem lat ta potrzeba tylko ewaluowała.

A skąd zamiłowanie do komputerów? Nie wiem, od dziecka lubiłam przy nich grzebać, nigdy nie bałam się próbować czegoś samodzielnie naprawić. Komputer nigdy nie wydawał mi się przerażającą maszyną, był dla mnie raczej pudełkiem pełnym możliwości. Myślę, że nie bez znaczenia jest także to, że mam za męża świetnego programistę, przy boku którego mogłam już kilka lat temu realizować swoje pierwsze projekty.

Gdzie jest i jak działa?

5. Czy wyobrażasz sobie teraz podjąć się działania w zupełnie innych obszarach/rolach? Jeśli tak, to jakich i dlaczego, a jeśli nie, to też dlaczego?
Obecnie nie. Czuję, że jestem wreszcie we właściwym miejscu. Kocham to co robię i chcę się temu oddać w 100%.

6. Jak udaje Ci się to wszystko czasowo połączyć? Czy masz jakieś sprawdzone sposoby na łączenie Twoich dziedzin aktywności/ról życiowych?
Myślę, że nie ma na to recepty. Na każdą osobę działają inne sposoby. Nie będę oryginalna mówiąc, że trzeba robić to co się lubi, kocha, wtedy praca przestaje być pracą, a staje się przyjemnością. Przy tym wszystkim trzeba oczywiście pamiętać, żeby zachować umiar i odchodzić czasem od komputera na rzecz innych przyjemności. Na co dzień żyję bardzo aktywnie, dużo podróżuje, mam mało wolnego czasu, co paradoksalnie chyba bardziej mobilizuje mnie do tego, aby nie odkładać niczego na później i wykonywać swoją pracę jak najlepiej, ale i jak najsprawniej. Idzie mi to całkiem nieźle, choć przyznaję, że porządki w domu nie są moją mocną stroną.

Interdyscyplinarność w ujęciu jednostkowym i ogólnym

7. Pracujesz jednocześnie nad kilkoma zadaniami w obrębie jednego obszaru? Czy tylko nad jednym w jednym obszarze? Jeśli pracujesz „w trybie” mono, jak wyglądają „przejścia” pomiędzy tymi obszarami/zadaniami?
Do tej pory zazwyczaj pracowałam nad wieloma obszarami jednocześnie. Obecnie zdecydowanie cenię sobie jednak pracę nad jednym zadaniem. Możliwość pracy nad jednym obszarem kojarzy mi się z dużym komfortem, do którego oczywiście dążę Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że praca nad jedną rzeczą jest w moim wydaniu efektywniejsza. Zauważyłam też, że praca nad wieloma obszarami wywołuje we mnie stres, rozdrażnienie. Wciąż zdarza mi się podejmować kilka działań jednocześnie, ale bardzo tego nie lubię. Jednozadaniowość sprawdza się w moim życiu zawodowym, w życiu prywatnym zdecydowanie wciąż jestem wielozadaniowcem.

8. Co sądzisz o interdyscyplinarnym podejściu do życia, dużej różnorodności podejmowanych działań? Czy jest to nastawienie podziwiane czy raczej negatywnie oceniane w naszym społeczeństwie? Czy według Ciebie istnieje „limit” prób „wchodzenia w nowe”?
Wydaje mi się, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. W jednych grupach społecznych jest podziwiane, w innych wręcz przeciwnie. Mi osobiście bliższa jest koncepcja wyspecjalizowania się w konkretnych dziedzinach. Sama długo poszukiwałam swojej drogi, ale na każdej drodze na której aktualnie się znajdowałam dawałam 100% z siebie, starałam się zdobyć jak najwięcej wiedzy, umiejętności.

Dobrze oddawać się czemuś maksymalnie, zachowując w sobie jednak nutkę elastyczności, która sprawi, że nasz świat się nie zawali, kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli. A także zostawić sobie przestrzeń na zgodę na zmianę – mi zajęło dużo czasu zrozumienie faktu, że to, że połowę życia poświęciłam na rozwój w jednym kierunku nie obliguje mnie by poświęcić mu całe życie.

9. Czy wg Ciebie działanie w różnych obszarach, np. księgowość, malarstwo, Internet, wymaga szczególnych predyspozycji? Co poradziłabyś osobom, które jeszcze nie spróbowały zacząć działać w „czymś zupełnie innym”, a chciałyby?
Wychodzę z założenia, że lepiej żałować, że się spróbowało niż odwrotnie, dlatego próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Mając przy okazji świadomość, że nie zawsze będzie łatwo, niestety w biznesie przysłowie „najtrudniejszy pierwszy krok” nie obowiązuję. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość i krok po kroku robić swoje. Wierzę w to, że jeśli Twój biznes będzie Twoją prawdziwą pasją to po prostu musi udać!:)

Marta Bartosińska działa tutaj: http://zdalnebabki.pl (marta@zdalnebabki.pl).

Dziękuję za wywiad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *